Ludzie nieraz pytają: Kiedy wezwać księdza do chorego z „ostatnim namaszczeniem”? Niekiedy decydują się na to, kiedy nie ma już kontaktu z chorym i kapłan faktycznie przychodzi za późno. A przecież wcale nie musi tak być.
Dlaczego nie wezwaliście mnie wcześniej? Niejeden kapłan zadaje takie właśnie pytanie rodzinie już zmarłego chorego. - No, bo to przecież ma być ostatnie namaszczenie. Takie na śmierć, więc czekaliśmy do ostatniej chwili - odpowiadają najczęściej. Nic bardziej mylnego. Sakrament namaszczenia chorych jest sakramentem żywych. Kościół naucza, że jest to sakrament umocnienia i uzdrowienia. Jest on potrzebny nie tylko chorym, ale również ich bliskim we wspólnym przeżywaniu prawdy, że człowiek powołany jest do wspólnoty z Bogiem w wieczności.
Nowy język - nowe myślenie
Rytuał sakramentu namaszczenia chorych jednoznacznie znosi dawne uściślenia dotyczące udzielania tego sakramentu wyłącznie w przypadku tzw. niebezpieczeństwa śmierci. Można go także udzielać chorym dzieciom. Można go też powtarzać.
Nowy ryt udzielania namaszczenia przewiduje również przeprowadzenie katechez, które przygotują rodziny i w swoisty sposób wychowają wiernych, by sakrament ten nie był odkładany. Ponadto podkreśla się jego wspólnotowy charakter. Na czym on polega? Otóż bardzo ważne jest, by chory znalazł wsparcie w swoich bliskich, którzy jak najliczniej mają w nim uczestniczyć. Ważne, by wspierali oni chorego nie tylko przez samą obecność, ale również przez modlitwę i Komunię św. Można powiedzieć, że to właśnie rodzina i najbliżsi są odpowiedzialni przed Panem Bogiem za pomoc chorym w przyjęciu namaszczenia. Wspólnotowy charakter sakramentu namaszczenia chorych najlepiej widać w połączeniu go z Mszą św. z licznym udziałem wiernych, co bardzo często się dzieje np. podczas parafialnych rekolekcji.
Sytuacja człowieka chorego jest szczególna. Choroba jest niejako wpisana w życie i stanowi jego nieodłączną część. Stanowi też wyzwanie dla wiary człowieka nią dotkniętego. Dlatego też sakrament namaszczenia jest jej wyjątkowym wyrazem.
Namaszczenie w kościelnej tradycji
Najczęściej jako biblijny fundament namaszczenia chorych wskazuje się nowotestamentowy tekst: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15). Kapłani modlą się zatem nad chorymi i namaszczają ich olejem w imię Jezusa Chrystusa.
Starożytni łączyli zazwyczaj uleczenie z namaszczeniem (por. np. Mk 6, 13). Obecnie sakrament namaszczenia chorych łączy człowieka z Chrystusem Panem, umacnia go, sprawiając, że chory ma dość odwagi w wierze, by pogodzić się z zaistniałą sytuacją, która przecież może nawet skończyć się śmiercią. Dlatego też choremu w niebezpieczeństwie śmierci udziela się tzw. wiatyku.
Warto w tym miejscu jeszcze raz przypomnieć, że sakrament chorych jest przeznaczony dla ludzi przytomnych. Stąd też kapłana wzywamy, kiedy chory jest przytomny, pragnie się wyspowiadać, przyjąć Komunię św. i namaszczenie świętymi olejami.
Co przygotować?
Przed wizytą księdza przychodzącego z posługą sakramentu namaszczenia chorych trzeba przygotować: stolik z krzyżem, zapaloną świecą, wodą święconą, kropidłem, ręczniczkiem oraz szklanką z wodą. Najważniejsze jest jednak, aby domownicy i osoby towarzyszące przygotowały się duchowo i modliły się wraz z księdzem w intencji chorego.
www.niedziela.pl